Przewieźli pond 200 uchodźców
To był impuls – mówi mł. chor. Mariusz Walaszczyk, st. oddziałowy w Zakładzie Karnym w Starem Bornem. Odpowiedział na apel jednej z grup w mediach społecznościowych, która organizowała wyprawę na polsko-ukraińską granicę, o kierowców, w tym z uprawnieniem do prowadzenia autobusów. On ma cały pakiet, więc nie wahał się ani chwili. Zgłosił się. Ostatecznie kategoria na autobusy się nie przydała. Zdecydował, że pojedzie swoim busem. Do niego dołączyli koledzy z zakładu, w sumie było ich ośmiu, a także pięciu z ozetu w Koszalinie oraz osoby prywatne. Akcję ze strony naszej służby koordynował Mariusz Walaszczyk i chor. Adam Mikołajczyk z koszalińskiego ozetu.
W trzy dni znaleźli sponsorów kart paliwowych na pojazdy i prowiantu dla siebie na drogę. W czasie wolnym od służby, ale w umundurowaniu, na które była zgoda dyrekcji, udali się na granicę do Tomaszowa Lubelskiego, niedaleko przejścia granicznego w Hrebennym. Wyruszyli siódmego marca o 19 z Koszalina, zabrali ze sobą 1750 kg darów oraz środki opatrunkowe i żywność zakupione przez Zarząd Terenowy NSZZFiPW działający przy jednostce w Starem Bornem. Na miejscu byli następnego dnia o 8 rano. Autobusy pojechały dzień wcześniej. Z granicy zabrali w sumie ponad 200 uchodźców, głównie kobiet i dzieci. 180 z nich przetransportowali do powiatów: koszalińskiego, słupskiego i szczecineckiego. Pozostałe osoby – zgodnie z ich wolą – zostały zawiezione na warszawski Dworzec Centralny.
W drodze powrotnej wiele osób było głodnych, a przed nimi jeszcze wiele godzin jazdy. Jeden z autobusów zatrzymał się w restauracji McDonald `s w okolicach stolicy. Funkcjonariusz Służby Więziennej, który opiekował się tą grupą wynegocjował z kierownikiem placówki duży rabat. Każdy uchodźca zapłacił po 3,5 zł za zestaw, który pierwotnie kosztował znacznie więcej.
Choć miejsca noclegowe dla gości z Ukrainy w większości były przygotowywane przed ich przyjazdem, cały czas trwa organizowanie dla nich pomocy.
Zespół Prasowy CZSW