Koło zainteresowań sportowych "Wolni" funkcjonuje w  Oddziale Zewnętrznym w Warszawie – Bemowie od stycznia br., czyli nieco ponad siedem miesięcy, ale jego członkowie, uczestnicząc w kolejnych biegach coraz wyżej zawieszają poprzeczkę nowych wyzwań, stawiają sobie z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc coraz wyższe cele.

 Tym razem, w niedzielne przedpołudnie, 21 sierpnia,  dziewięciu skazanych, pod opieką wychowawcy,  wzięło udział w 6. Półmaratonie Powiatu Warszawskiego Zachodniego im. Janusza Kusocińskiego.
 Do udziału w biegu na tak długim dystansie prowadziły i przygotowywały członków Koła biegi na dystansach nieco krótszych: dziesięcio- i piętnastokilometrowym, w jakich uczestniczyli w czerwcu i lipcu. Teraz przyszedł czas na największe z dotychczasowych wyzwań.
 W półmaratonie pobiegło dziewięciu osadzonych, ale w przedsięwzięciu wzięła również udział dziesięcioosobowa grupa wolontariuszy, którzy pełnili rolę wsparcia technicznego, pomagając między innymi przy ustawianiu punktów startu i mety.
 Sama impreza, poza promocją biegania, miała również na celu upamiętnienie międzywojennego polskiego lekkoatlety – Janusza Kusocińskiego, złotego medalisty olimpijskiego z Los Angeles w biegu na 10000 metrów oraz srebrnego medalisty pierwszych mistrzostw Europy na dystansie 5000 metrów. Kusociński był wielokrotnym mistrzem Polski, ustanowił 25 krajowych rekordów, opracował też własną metodę treningu interwałowego. To właśnie z jego podobizną na koszulkach biegli zawodnicy, jego postać widnieje też na pamiątkowych medalach.
 Prawie siedmiuset biegaczy miało do pokonania dystans 21,097 km. Trasa, wiodąca płaskimi, asfaltowymi drogami wiejskimi czterech gmin Powiatu Warszawskiego Zachodniego, zaczynała się w Błoniu, kończyła zaś w Borzęcinie Dużym.  Na poboczach i chodnikach gromadzili się mieszkańcy miejscowości, przez które biegli zawodnicy – całymi rodzinami dopingowali uczestników.
 "Nie było łatwo – mówi jeden z osadzonych – nie raz i nie dwa musiałem sam siebie przekonać, by nie odpuszczać, by wykrzesać jeszcze trochę siły, i jeszcze trochę. I tak aż do końca. Bardziej wygrała w tym biegu moja głowa, niż mięśnie. Wiem natomiast jedno: może to i pierwszy półmaraton w moim życiu, ale na pewno nie ostatni. Rzadko kiedy zwykła woda tak mi smakowała, jak ta, którą dostałem na mecie."
 Dla wszystkich dziewięciu osadzonych był to pierwszy półmaraton w życiu, wszyscy też pokonali dystans przeszło 21 kilometrów i dotarli na metę. Każdy z nich zapowiada swoje kolejne starty w biegach długodystansowych i coraz to lepsze czasy.
 

opracował: por. Piotr Gołębiewski

 

Generuj pdf
Znajdź nas również na
Serwis Służby Więziennej